"Wizje Przyszłości" z Netflixa to najbardziej futurologiczna rzecz, jaką macie w domu. Serio.
Futuryzm dla opornych istnieje. Jest serialem na Netfliksie
W połowie ubiegłego roku na największą z platform streamingowych wpadło 12 krótkich odcinków dokumentu "The Future Of" przetłumaczonego średnio zgrabnie jako "Wizje Przyszłości". Produkcja też raczej średnia, ale faktem jest, że kilkanaście milionów Polaków ma ja pod ręką i może ją sobie odpalić choćby dzisiaj do obiadu. O żadnej wybitnej książce z futurologii nie da się tego powiedzieć. A na początek taki lekki przyszłościowy serial będzie w sam raz.
Odc. 1 Psy
Autorzy snują wizję świata, w którym będziemy mogli zrozumieć mowę psów. Niektórzy już to w pewnym stopniu umieją - potrafią doskonale czytać ich gesty, spojrzenia i pomruki. Mogliby więc przekazać swoją wiedzę sztucznej inteligencji, i wytrenować ja, by z podobną skutecznością odczytywała psie sygnały. Taką AI mógłby mieć każdy w telefonie i skierować jego kamerkę na psa, by otrzymać podpowiedź, jak czworonóg się czuje i czego od nas chce. W dalszej przyszłości domy byłyby ta upstrzone kamerami i innymi czujnikami, że filmowanie spa telefonem byłoby nawet zbędne.
Nie jestem pewien czy to zadziała i czy byłby na to rynek, ale sam pomysł, by mistrz w jakiejś dziedzinie mógłby wytrenować AI do swojego poziomu i każdy dostałby wirtualnego asystenta z taką umiejętnością jest wart uwagi.
Odc. 2 Randki
Eksplorujemy świat, w którym aplikacje randkowe znudziły się ludziom, więc pojawiła się ich nowa generacja, która wysyła cię we wskazane miejsce, gdzie z dużym prawdopodobieństwem bezie twój match, ale oboje nie wiecie o tym, że to randka. Chodzi o to, żeby wyglądało to przypadkowo i romantycznie jak kiedyś. Jest jeszcze druga wizja, w której apka zostaje takim jakby coachem także dalej w związku i pomaga w budowaniu relacji. Możliwe, chociaż nie widzę (i twórcy nie wyjaśniają) co by miałoby popychać ludzi i świat takich rozwiązań. I jakoś mało kreatywnie podchodzą do tematu, zakładając, że ludzie tak jak teraz, będą szukać przede wszystkim miłości na całe życie, a nie np. rocznych "kontraktów".
Odc. 3 Rośliny
Pobrzmiewają w nim trochę echa pandemicznego trendu na rośliniarstwo. Gdy zamknięci w domach ludzie uznali, że trochę pusto w tych ich czterech kątach i zaczęli ściągać do mieszkań roślinkę za roślinką. Ta wizja mówi o tym, że rośliny domowe będą projektowane i kreowane na zamówienie i genetycznie dokładać się im będzie nowe bajery np. filtrowanie i nawilżanie powietrza czy świecenie w ciemności. Do tego będą integrować się z omową elektronikom i będzie można nad nimi czuwać poziomu apki do inteligentnego domu. Trochę dziwne, ale hej - w końcu te zielone samowystarczalne miasta na czyś trzeba zbudować, więc może, może...
Odc. 4 Gry
Tu, muszę przyznać, największy zawód serialu. Jak na dziedzinę, która rozwija się najdynamiczniej ze wszystkich omówionych, bo sporo z tego rozwoju dzieje się w wirtualu, gdzie nie ogranicza nas materia i sky is the limit, to zaprezentowana wizja przyszłości okazuje się mało przyszłościowa. Jako scenariusz tego, co będzie, twórcy przedstawiają nam to, co już właściwie jest i jeszcze sami to przyznają. Bo fakt, że ludzie wstaną od kompa i będą grać w terenie. To nawet ja to robiłem kilka lat temu, a żadnym gamerem nie jestem.
Pojawił się za to na moment ciekawy wątek gamifikacji innych obszarów np. pracy czy aktywności obywatelskich, ale jakoś szybko go ucięli. Meh.
Odc. 5 Wakacje w kosmosie
Tu z kolei klasyczny retro futuryzm, jak "latające samochody" wyobrażenie przyszłości z przeszłości, które już niespecjalnie ma rację bytu, ale z przyzwyczajenia się go trzymamy. Owszem turystyka kosmiczna będzie się jakoś rozwijać, ale żeby miała się za naszego życia stać tak tania , że aż masowa, to podstaw ku temu nie widać. Zwłaszcza wobec innych megatrendów typu zmiana klimatu - ale o tym w sumie na koniec. Ale OK, wyszło miłe w sumie baju baju w stylu filmu s-f. Może Elonowi zależało, by się pojawić w serialu.
Odc. 6 Cheeseburgery
Tak naprawdę odcinek nie o bułce z kotletem, a o samym kotlecie. Czy raczej o tym, z czego ten kotlet będzie. Pomysł, by w jego miejsce dać rośliny, tyle że takie bardziej odżywcze typu soja i cieciorka i ładnie przyprawić, pojawia się tylko na moment i zostaje zaraz zgaszony jak pet. Wizja idzie mocna w stronę "sztucznego mięsa" które ma wyglądać, pachnieć i smakować jak prawdziwe, ale nie być ze zwierząt. Ciekawy jest myk, żeby hodowlą takiego niby-mięsa nie odbywała się tylko w laboratoriach czy halach fabrycznych, a każdy miał w kuchni urządzenie wielkości piekarnika do "drukowania" kotlecików, gdzie dojrzewałyby sobie powoli jak domowe kiełki.
Odc. 7 Życie po śmierci
Na ten temat jest chyb a połowa Black Mirror i tu wizja nie jest mocno inna niż w kultowym serialu. Pozostałymi po zmarłym zdjęciami, nagraniami czy wpisami w social mediach karmimy sztuczną inteligencję, która generuje bota zachowującego się jak dana osoba. Inaczej niż w Czarnym Lustrze kontakt z nimi odbywałby się jednak raczej wyłącznie na cmentarzach, choć te mogłyby bardziej przypominać las czy park, a drzewo czerpiące soki z ciała nieboszczyka miałoby też panel do kontaktu z jego awatarem np. w formie hologramu. I nie chodzi o udawanie, że ktoś się przeniósł do chmury i stał się cyfrowo nieśmiertelny tylko o pamięć - aby się za szybko nie zacierała.
Odc. 8 Sport
Twórcy idą mocno w koncepcję technologicznego wspierania zawodowych sportowców. Już nie tylko mistrzowie będą nosić buty, stroje czy sprzęty poprawiające ich osiągi, co nauka zacznie polepszać ich ciała. Przyznam, ze trochę sceptycznie na to patrzę, bo już teraz wystarczy wziąć jedną pigułkę za dużo, by nie przejść kontroli antydopingowej, a tu jest mowa nawet o jakichś egzoszkieletach, panie. Narracja próbuje się obronić, argumentując, że widzowie będą chcieli coraz to nowych rekordów, a bez majstrowania przy organizmach sportowców w końcu nie da się ich ustanawiać, ale coś czuję, że w takim układzie dystans między sportem amatorskim a zawodowym zamieni się w przepaść i zawody cyborgów staną się w którymś momencie nieoglądalne.
Odc. 9 Moda
W sumie dopiero pierwszy odcinek, w którym mówi się, jakoby coś miało się zmienić, bo ktoś powymyśla nowe technologie, tylko wydarzy to pod presją innych dużych zmian np. tej klimatycznej. Przy mięsku było to napomknięte, ale tam innowacje miała napędzać trocka o zwierzęta, tu przez parę minut jedziemy grubo po fast fashion, która niszczy środowisko, ale na jej miejsce zaraz przyjdzie moda cyrkularna. Ale w sumie będzie nawet fajniej, bo motywowani troską o planetę wynajdziemy materiały, z których można będzie wielokrotnie lepić nowe ubrania. I będziemy je sobie produkować w domu w "maszynie do szycia" która je zrobi w parę minut. Będzie można tuż przed imprezą wyciągnąć z niej najmodniejszą sukienkę tygodnia idealnie dopasowany do sylwetki, a następnego dnia z tego materiału wygenerować koszulę do pracy. How cool is that?
Odc. 10 Drapacze chmur
Friendly reminder, że duży dom z ogrodem na przedmieściach to nie jest coś dla 8 mld ludzi ( a w przyszłości nawet 10 mld), bo zaraz zabrakłoby nam przedmieść, autostrad do nich prowadzących i samochodów z/do nich dowożących. Musimy na powrót zagęszczać centra miast, ale stosując do tego taką sprytną architekturę, dzięki której ludzie się nie zadeptają. I budować wieżowce, ale nie jak teraz pod biura i luksusowe hotele, a mieszkalne tudzież wielofunkcyjne. Do tego zielone, ekologiczne i pełne ogarniającego sprawunki techu. A najlepiej jakbyśmy jeszcze nie budowali za dużo nowych wysokościowców, tylko stare bloczyska poddali gruntownym przeróbkom i rozbudowali, aby były multi-funckyjne. Pożyjemy - zobaczymy.
Odc. 11 Zdrowie
Zanosiło się na nudny odcinek, w którym powiedzą, że z grubsza będzie więcej tego samego, tylko bardziej z bajerami. I z początku trochę tak to szło, że medycyna robi postępy i będziemy sobie robić przeszczepy w miejsce zużytych organów, które powydłużają życie do setki albo i dalej. Poza tym medyczne wearables będą nam mierzyć, co popadnie, w poszukiwaniu wczesnych symptomów chorób, dzięki czemu będziemy nim zaradzać, zanim zrobią się poważne. Ale potem wyskoczyli z pomysłem, że każdy będzie sobie mógł wszyć czy wyhodować super organ sterowany z zewnątrz zaawansowaną technologią. Można go będzie zaprogramować, by syntezował brakujące substancje, zamiast łykać je w suplementach. Nie wiem, na ile to realne do wdrożenia, ale wizja jest dość ożywcza i dobrze robi na wyobraźnię.
Odc. 12 Słuchawki
Wydaje się troszkę dziwne, że na finał sezonu wzięli coś tak małego, dosłownie mieszczącego się w uchu. Ale tak jak pisałem na wstępie, właśnie w takich mikro tematach futurologia pokazuje swoją moc. Zaczęli od fajnego wglądu, że słuchawki już teraz odeszły od swojej pierwotnej roli, bo powstały jako narzędzie pracy radiowców do komunikacji z pilotami i nawigatorami statków, aż tu nagle podpięto je to walkmana i okazało się, że doskonale tworzą ludziom bańkę prywatności. Jeśli ten trend rozwinie się bardziej, wkrótce będziemy nosić słuchawki na uszach cały czas - tak jak okulary na oczach - nie tylko do słuchania muzyki i podcastów. Będą wygłuszać niechciane dźwięki otoczenia i delikatnie dogrywać ścieżkę dźwiękową odpowiednio stymulując nasz nastrój. Wynikałoby z tego, że AR dowiozą nam nie inteligentne okulary w stylu niemal zapomnianego już Google Glass, tylko właśnie dotrze do nas przez uszy.
Last but not least, słuchawki będą słuchać. I nas i otoczenia. A w razie potrzeby mówić do nas głosem asystenta AI, odpowiadając na pytania, albo i bez pytania podsuwając sugestie typu "ubierz się dziś ciepło" - nie trzeba będzie gadać do smartfona czy innego dynksu. Mógłbym się założyć, że w 2033 r. będę takie i może już nawet nie będzie to cud techniki, tylko coś do kupienia za stówkę w Empiku czy Żabce.
Na początku chwaliłem, to teraz jeszcze ponarzekam, że pokazanym w "The Future Of" warsztacie futurologa amatora, brakuje czegoś, co w Ameryce fachowo określa się jako driver zmiany. To jakiś czynnik (demograficzny, społeczny, gospodarczy, polityczny itp.), który sprawia, że obserwowany przez nasz trend w kilka lat widzie z niszy i stanie się mainstreamem. Dobrze jak są jakieś analizy podparte danymi, które pokazują, że faktycznie tak może się wydarzyć. W serialu kilka razy idą bardziej w myślenie żywieniowe - apki będą swatały singli, bo tak. Bo to fajnie brzmiący pomysł. Można bawić się w ten sposób, tylko wtedy to bardziej science-fiction niż futuryzm.
Również wszystkie te wizje przyszłości są raczej optymistyczne. W czterech godzinach materiałów nie ma nawet paru minut o wiszącej nam nad głowami katastrofie, na której temat dopiero co ponownie zaraportowało IPCC. Parę razy wspomina się o potrzebie chronienia środowiska, ale robi się z niej tylko dodatkową motywację do rozwijania nowych fajnych technologii. Ani jeden scenariusz nie zakłada kurczenia się nam zasobów i możliwości, oraz walki z czasem, by uratować, co się da z dawnego (dzisiejszego) stylu życia.
A jeszcze co do fajnych technologii, to z punktu widzenia szalonego początku 2023 trochę brakuje odcinka "The future of AI". Ale jednoczenie to tak naprawdę jest o niej cały sezon. Praktycznie w każdym odcinku jest powiedziane lub zasugerowane, ze te przyszłe wynalazki będą gdzieś w tle wspierane przez sztuczną inteligencję. I że bez jej algorytmów, to ani z psem nie pogadamy, ani nie porandkujemy, ani nie wydrukujemy burgera czy tam kiecki na wieczór. A może to już jest ta wizja przyszłości, w której AI zrobiła się tak oczywista, że przezroczysta i nikt już specjalnie o niej nie fantazjuje?